Indie, rok 1907. Dwunastoletnia Lilian Langdon od
urodzenia mieszka wraz z rodzicami w brytyjskiej, skolonizowanej części kraju.
Wiodą tam całkiem dostatnie życie: Henry, ojciec dziewczynki jest poważanym
obywatelem, wiele poświęcającym dla pokojowej integracji Anglików i Hindusów.
Rodzinę Langdonów dokładniej poznajemy w mgnieniu jednego z ostatnich
indyjskich wspomnień Lilian: wystawnego przyjęcia urządzonego przez matkę
dziewczynki dla ojca z okazji jego pięćdziesiątych urodzin. Jubileuszowym prezentem
miał zostać misternie haftowany obrus, nad którym kobieta spędziła wiele pracowitych
miesięcy. Niespodzianka się udała: przybyli zaproszeni przyjaciele, wzniesiono
toasty, skonsumowano tort. W końcu – przyszedł czas na wyczekiwany podarunek…
na którego widok zniesmaczeni goście w pośpiechu opuścili dom Langdonów, a sam
Henry zamknąwszy się w gabinecie popełnił samobójstwo, którego przypadkowym świadkiem
stała się jego córka. Osieroconą i przytłoczoną tragedią dziewczynkę przygarnia
ciotka Wilhelmina: mieszkająca w Wielkiej Brytanii podstarzała siostra matki
Henry’ego. Lila, wychowana od dziecka w Indiach i tym samym żyjąca według
tamtejszych kanonów kulturowych, ma problemy z adaptacją na Starym Kontynencie
– osamotniona tęskni za swoim domem, przyjaciółmi i codziennymi hinduskimi
zwyczajami. W Anglii odnajduje jednak intrygujące dzienniki ojca i listy pisane
przez babkę do bliskich: z tych okruchów mozolnie odtwarza życie swojej rodziny,
naznaczone przede wszystkim krwią, tęsknotą i poszukiwaniem tytułowego, własnego
miejsca na ziemi. W międzyczasie Lilian musi również rozwiązać swoje problemy, dorosnąć,
i zdecydować, czy w głębi serca czuje się Brytyjką, czy Hinduską – a stawka jest
wysoka, bo nagrodą jest przepiękna, wzruszająca miłosna historia z I wojną światową
w tle.
Postać Lili intertekstualnie przywodzi na myśl Sarę
Crewe, bohaterkę „Małej księżniczki” Frances Hodgson Burnett*. Podobnie jak w
tej klasycznej powieści, w „Miejscu na ziemi” dorastająca, związana z Indiami
dziewczynka – później kobieta – musi odnaleźć swoją tożsamość i prawdę o najbliższych:
z tą jednak różnicą, że prawda według Sinha w przeciwieństwie do dobrze
kończącej się książki Burnett okazuje się być przede wszystkim bolesna i
krwawa. Autorka (od wielu lat mieszkająca w Anglii rodowita Hinduska) w swojej
debiutanckiej powieści nie stroni od dość drastycznych w opisach nawiązań do najciemniejszych
kart historii, na których mozolnie budowano kolonizatorskie porozumienie
pomiędzy Indiami a Wielka Brytanią. Jednym z autentycznych wydarzeń stanowiących
główną oś książkowej fabuły jest rzeź w Kanpurze z 1857 roku, gdzie podczas
powstania Sipajów buntownicy wymordowali cały stacjonujący pod miastem garnizon
angielski – wraz z kobietami i dziećmi, które niefortunnie towarzyszyły
mężczyznom podczas ich egzotycznej wojskowej wyprawy. Sinha stara się w powieściowych
dziennikach Henry’ego i wspomnieniach jego ojca odtwarzać kolejne polityczne kroki
do późniejszego odzyskania pokojowego porozumienia w tym rejonie – nie jest to
jednak łatwe: mamy tu do czynienia z odwróconą perspektywą obrońcy i okupanta,
którym okazują się być – mimo najlepszych pobudek – Brytyjczycy. Bohaterowie
książki stojący po obydwu stronach konfliktu nie dają czytelnikowi tym samym możliwości
jednoznacznego określenia dobra i zła: każda nacja posiada swoje konkretne, niepodważalne
argumenty, a wypracowany w następnych latach wielokulturowy kompromis świadczy
jedynie o dobrej woli obydwu narodów. „Miejsce na ziemi” porusza w tym
kontekście bardzo aktualny problem inności i wyobcowania, połączonego z niechęcią do emigrantów i poczuciem braku
przynależności do danego społeczeństwa: „obcymi” są tutaj zarówno przebywający
na terenie Indii Brytyjczycy, jak i powracająca do ojczyzny przodków Lilian.
Autorka zabierając swoją powieścią ważny głos w światowej dyskusji o
konsekwencjach postkolonializmu wyraźnie zaznacza, że za asymilację w danej
społeczności odpowiadają obydwie strony, a różnice kulturowe przy odrobinie
wysiłku nie muszą stanowić integracyjnej bariery.
Książka Umi Sinhy to finalnie także fascynująca historia
o kobietach: o ich sile przetrwania, macierzyństwie, miłości, oddaniu i
poświęceniu, wreszcie – o szaleństwie, psychozie i perfekcyjnie tuszowanych
sekretach: to kobiety bowiem są w tej opowieści mistrzyniami w ukrywaniu
tajemnic. Poetycko i melancholijnie opisana saga rodziny Langdonów obejmująca
trzy pokolenia żyjące w Anglii i Indiach na przestrzeni ponad stu lat, zagadek
skrywa wiele – nie tylko na haftowanym obrusie. Warto je poznać – „Miejsce na
ziemi” do ostatniej strony podsyca ciekawość czytelnika, sprawiając, że ciężko
jest się od tej wartościowej książki oderwać.
*Tu: chociażby piękne wydanie z serii „Mistrzowie Ilustracji”
Wydawnictwa Dwie Siostry; Frances Hodgson Burnett: Mała księżniczka. Dwie
Siostry, Warszawa 2015, 292 s.
Książkę otrzymałam od redakcji portalu BiblioNETka,
i tam przede wszystkim można przeczytać powyższą recenzję.
Autor: Umi Sinha
Tytuł: Miejsce na ziemi
Tłumacz: Robert Waliś
Wydawnictwo: Marginesy, Warszawa 2016
Liczba stron: 384
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz