Paweł Bujnicki, dawny lwowski policjant dorabiający jako
likwidator z ramienia AK, w 1942 roku radzi sobie całkiem dobrze. Względnie
pozbierawszy się po utracie żony i córki, swoją złość na okupanta wyładowuje
„dyskretnie sprzątając” rozmaitych wrogów ojczyzny – kapusi i konfidentów. Po
jednej z akcji zwykle czujny Bujnicki we
własnym mieszkaniu wpada w zasadzkę zorganizowaną przez Bruno Lustenbergera –
komendanta jednostki Gestapo w podkieleckim Dalesznie. Dziwnym trafem Niemiec
nie planuje go zabić – wręcz przeciwnie: prosi o pomoc w odnalezieniu sprawcy morderstwa,
którego ofiarą padł jeden z jego żandarmów. Okazuje się, że Paweł do tego przedsięwzięcia nie został
wybrany przypadkowo – poleciła go jego dawna kochanka, która aktualnie jest
utrzymanką Lustenbergera. Mężczyźni wyruszają w drogę, jednak czasu nie ma zbyt
wiele… Za pięć dni, jeżeli zabójca się nie ujawni, hitlerowcy przeprowadzą krwawy
odwet na polskiej ludności cywilnej.
Kim jest morderca? Dlaczego Bruno działa w polskiej sprawie? Co
ukrywa Chaja – Hania, towarzysząca Pawłowi niczym cień Żydówka? Wreszcie – czy
Bujnickiemu uda się odzyskać miłość Ireny?
Książka Artura Baniewicza w inteligentny sposób łączy znakomicie skonstruowany kryminał z
powieścią obyczajową o realiach drugiej wojny światowej. Wyraziście nakreślone
postacie bohaterów doskonale obrazują moralną niejednoznaczność tamtych czasów
i konieczność dokonywania nierzadko kontrowersyjnych wyborów, często w imię
wyższego celu. Autor łamie tym samym stereotyp „dobrego Polaka i złego Niemca”,
przypominając, że nawet (a może zwłaszcza?) podczas wojny nic nie może być
brane za pewnik. Baniewicz sprawnie
ilustruje także historyczne zaplecze powieści: wśród przewijających się przez
karty książki postaci pojawiają się zarówno Polacy, Niemcy, Rosjanie jak też
Żydzi czy Ukraińcy, a relacje między nimi odzwierciedlają stosunki panujące w
społeczeństwie dotkniętym wojną. Autor jako kontekst przywołuje również
wydarzenia tamtego okresu, często je parafrazując, zmieniając nazwiska
bohaterów i precyzyjnie wplatając w fabułę powieści, co nadaje jej wrażenia
autentyczności.
„Pięć dni ze swastyką” to powieść niezła także pod kątem
narracji: spójna, niezwykle dynamiczna fabuła rzeczywiście przywołuje na myśl
wojenne kino akcji*, intryga stopniowo się zagęszcza, a odnalezienie sprawcy
morderstwa może nie jest odkrywcze, ale z pewnością zaskakuje. Mimo dość
obszernego rozmiaru (654 strony!) książka nie nuży, a jej przeczytanie
faktycznie może uprzyjemnić, w zależności od szybkości czytania, z „pięć dni”.
Warto po tę pozycję sięgnąć – na rodzimym rynku powieści kryminalnych Baniewicz
śmiało może w tym momencie stanąć po prawicy Miłoszewskiego.
*Andrzej Chyra, aktor,
na okładce książki zapewnia, iż „Będzie z tego
dobry film!”
Autor: Artur Baniewicz
Wydawnictwo: Znak Horyzont, Kraków 2016
Ilość stron: 654
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz