…każdy jakieś hobby
ma – chciałoby się po lekturze najnowszej książki Zośki
Papużanki sparafrazować popularną w latach 90. piosenkę. I
nieważne, że czasami tym hobby okazuje się być fascynacja
tramwajami i rozkładem ich jazdy: dzieciństwo dzisiejszych
trzydziestokilkulatków upływało pod znakiem nieustannego
zadziwienia codziennością. Urodzeni około roku 1980 bez trudu
odnajdą w tej nieco nostalgicznej prozie echo swoich przeżyć z
okresu szkoły podstawowej lub średniej (na czele z przymusowymi
bohaterami literackimi, z którymi wcale nie chcieli się
utożsamiać), czy z pełnego kumpli boiska: z piłką na murawie, a
nie na smartfonowym ekranie. Kto z czytelników malował wąsy
Rejowi?
***
Na tle szarej,
PRL-owskiej rzeczywistości Śpik wyróżnia się nader intensywnie:
duży, niezgrabny, nieco spowolniony łobuziak, z którym nie mogą
poradzić sobie dorośli. Dzisiaj zapewne zostałby zdiagnozowany
jako dziecko z dysfunkcjami: ot, zapewne nieco autyzmu, dysgrafia,
ale również wskazująca na zespół Aspergera hiperkalkulia i
niemalże naukowe zainteresowanie jednym, specyficznym tematem. Na
przełomie lat 70., 80. i 90. nikt jednak nie zawracał sobie tym
głowy: problem trywializowała zarówno szkoła, jak i najbliższe
otoczenie – dzieciak był głupawy, i tyle… Co z tego, że pod
powłoką niezbyt lotnego wyrostka kryje się pewnego rodzaju
wrażliwość. Sprawia kłopoty, więc należy go jakoś ujarzmić –
na podwórku, w szkole, jak i późniejszym, pozaszkolnym życiu.
Jednakże powieściowy
„ON” to nie tylko Śpik. To hybrydalny twór, składający się z
dziecka i matki, nierozerwalnie związanej z mało udanym synem
niewidzialną pępowiną: bez niej zginąłby, nie wiedząc jak
oddychać. To ona, wiele lat po porodzie, bezustannie tłoczy w
niego życiodajne siły, starając się obłaskawiać wrogą
codzienność: nauczycieli, sąsiadów, kolegów. Postać matki Śpika
to fascynująca kreacja kobiety ambiwalentnie zmagającej się
zarówno z poczuciem winy, że właśnie przez nią jej dziecko nie
jest tak idealne, jak sobie wymarzyła, jak też z heroiczną
miłością, nakazującą dla dobra syna porzucić swoje pragnienia.
Związek ten zdaje się być pewnego rodzaju wynaturzeniem;
archetypiczna, opisywana przez Junga symbioza dziecka i jego
rodzicielki [1] mijająca wraz z kolejnymi etapami dorastania i
rozwoju, w tym przypadku zatrzymała się na etapie prenatalnym: Śpik
nigdy do końca nie stał się autonomiczną jednostką, cały czas
pozostając zależnym od matki. Determinuje to pewnego rodzaju
samotność bohaterów i ich postrzeganie – w świetle tej pozornie
intensywnej relacji obydwoje skazani zostają na napiętnowanie i
społeczną marginalizację.
Ważną kwestią tej
książki pozostaje zatem pytanie o stosunek społeczeństwa do osób
odmiennych – nie tylko intelektualnie. Papużanka znakomicie
przedstawia zarówno negatywne podejście do samego Śpika, jak też
do jego matki, stygmatyzowanej (często w domyśle) jako „matka
idioty”. Osadzenie ich historii w bliskim czytelnikowi, łatwym do
autoadaptacji środowisku zmusza do zastanowienia oraz weryfikacji
swojej postawy wobec inności i osób często niezauważanych lub
traktowanych z niejaką wyższością jako „coś” gorszego.
Autorka tym samym uczula na wszechobecną przezroczystość drugiego
człowieka, który pomimo pewnych pozornych niedoskonałości może
okazać się wartościową, i mimo wszelkich przesłanek –
autonomiczną – jednostką.
Każdy z nas miał
jakiegoś Śpika: czy to w klasie, czy w sąsiedniej klatce; spotkał
go na podwórku lub w sklepie. „ON” nie jest wymyślony.
Refleksja po lekturze Papużanki nasuwa się zatem oczywista: czy
chciałbyś się utożsamić z bohaterem literackim?
…Odpowiedź uzasadnij.
[1] Carl Gustav Jung: „O
naturze kobiety”. Wydawnictwo BRAMA, Poznań 1992, s. 36.
Książkę (z autografem Autorki!!) otrzymałam dzięki współpracy z portalem BiblioNETka.pl, i tam też można przeczytać niniejszą recenzję.
Autor: Zośka Papużanka
Tytuł: ON
Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków
2016
Liczba stron: 288
Ocena recenzenta: 6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz